O blogu

Będę tu zamieszczać swoją "rysunkową twórczość", żeby w końcu pochwalić się światu ;) Kiedyś może opublikuję któreś ze swoich opowiadań. Czasem też wtrącę ciekawe wątki mojego życia - głównie komiczne, bo je kocham najbardziej! No to miłego baraszkowania po moim blogu ;)

czwartek, 17 czerwca 2010

Alice (Zmierzch)

Dzisiaj pojechaliśmy do Oświęcimia. 6.00 rano wyjazd, powrót 13.30. Ogólnie jestem bardzo zadowolona, że mogłam to wszystko zobaczyć na własne oczy. To jednak jest doświadczenie. Jeśli miałabym kiedyś okazję pojechać tam znowu, chętnie bym się wybrała.

Moim, Kreatywnej, Hermesa i jeszcze jednej koleżanki Wegetarianki największym zmartwieniem było to, że nagle na miejscu zaczniemy się śmiać. Już podczas jazdy autokarem byłyśmy niepokojąco wesołe. A takie zachowanie w okolicy związanej z takimi wydarzeniami byłoby niepoważne i zdecydowanie byłby to brak szacunku.

Pierwszym co nas zszokowało zaraz po przyjeździe był burger i pizzeria kilka metrów od celu naszej podróży. Trochę tego nie rozumiem... Ten teren według mnie powinien być trochę oddzielony, odgrodzony... nie wiem... TROCHĘ WYOBRAŹNI! No ja rozumiem, że ktoś sobie lubi (np. jak ja i Kreatywna) pogadać o zombie, ale w odpowiednich chwilach oczywiście zachowujemy się stosownie. A tu burger!

...

Na szczęście nie uległyśmy wesołości, a film, który nam ukazano przed wejściem na teren Auschwitz, całkowicie nas nastroił. Hmm, właściwie to nie byłam tak poważna od czasu, gdy rozmawiałam z Panem Wspaniałym o moim uczuciu do niego (i właśnie wtedy zrozumiałam też znaczenie pojęcia "niezręczna cisza" :P) Cieszę się, że mogłam to zobaczyć. Mimo że Hermes od czasu do czasu nawijała o historii ;) (i tak o wiele mniej, niż się spodziewałam).

Kreatywną nawet natchnęło na jakieś opowiadanko, jak porównałam obozy koncentracyjne do końca świata ("Ej... głód, zaraza, wojna i śmierć - czy to nie przypomina Apokalipsy?"). Może napisze coś ciekawego ;)

A tymczasem wstawiam rysunek Alice ze Zmierzchu.



Sprzed roku, ale co tam :P Wiem, że marnie przypomina Ashley Greene, ale cóż ja poradzę, że twarz ludzką rysuje się najciężej! Ja tam jestem nawet zadowolona, choć nie przeczę, że może gdybym zabrała się za nią teraz, wyszłaby mi lepiej.

A jutro WYNIKI! Egzaminów, oczywiście. Boję się. Serio. Hej, wszyscy z mojego rocznika - życzę Wam powodzenia.

Do jutra ;)

3 komentarze:

  1. Dzięki za wsparcie jeśli chodzi o wyniki egzaminów. Też się boję.
    Fajna Alice.
    Ja najbardziej lubię rysować twarze. I dłonie. To najładniej mi wychodzi. Jak chcesz prześle ci kiedyś coś mojego :)
    Już jestem po występach. Wszystko poszło świetnie (oprócz ucinania ang. kwestii przez facetów i tekstu Sandy: - zamiast "sin car" she said "tin car" which ,I believe u know what means*. :))
    Nigdy nie byłam w Oświęcimiu. Chciałabym pojechać, ale pewnie tak jak ty też obawiałabym się swojego zachowania na miejscu. Dobre doświadczenie.
    Pozdrawiam, rysuj więcej :*
    A.

    * - jakoś dziwnie mi to brzmi. Czy to poprawne gramatycznie? :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wegetaranka, hi, hi! (co prawda, to prawda)
    Co do wycieczi do Oświęcimia, uważam,że była suuuuuuuuper ;)
    Co do Twojego bloga...
    ...
    ...
    ...
    ...jest bardzo ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~~ev / Kreatywna28 czerwca 2010 21:20

    obiecuję, spróbuję coś nabazgrać.
    co do A.- naprawdę istnieje istota ludzka, której najlepiej wychodzą twarze i ręce??? wszyscy na to narzekaja. bardzo chciałabym cie poznać!

    OdpowiedzUsuń